Co takiego złego jest w tych smoczka?
Co takiego złego jest w tych smoczkach?
Niektóre dzieci od razu się z nimi nie lubią, już kilkudniowe potrafią wypluwać smoczki, gdy mama usilnie próbuje włożyć je do buzi. I za każdym razem to samo, dwa, trzy zassania i…smoczek leży obok główki maluszka. Inne – och! Nie chcą rozstawać się ze smoczkiem nawet na chwilę i, gdyby nie inne aktywności buzi, jak gryzienie rączek, stópek, wkładanie gryzaczków, zabaweczek, jedzenie, to ten smoczek mógłby gościć w buzi maluszka niemalże cały dzień (i noc też!). Ale do brzegu…
Czasami smoczki są dobre
Sam smoczek w sobie nie jest złem, niekiedy można, a nawet trzeba go stosować. Hmm? Naprawdę? Tak, tak. A jakie to sytuacje? Stosowanie smoczka jest akceptowalne, gdy dziecko ma zniesione odruchy oralne w celu ich wywołania i stymulacji. Ma to miejsce w przypadku dzieci przedwcześnie urodzonych i/lub tych obciążonych neurologicznie. Stosowanie smoczka jest także w porządku, jeśli dziecko rodzi się obciążone genetycznie lub mocno niedotlenione i ma nieprawidłową dystrybucję napięcia mięśniowego. Wtedy należy stymulować to napięcie, głównie w obrębie głowy i szyi. U noworodków wskazane jest również stosowanie smoczka jako „uspokajacza” w sytuacji, gdy dziecko przebywa w inkubatorze lub jest podłączone do innych urządzeń podtrzymujących życie i nie jest możliwe „kangurowanie” w celu zredukowania poziomu kortyzolu. Podobnie wtedy, gdy dziecko poddawane jest zabiegom medycznym, gdyż stosowanie smoczka wpływa na redukcję stresu i bólu.
Kiedy smoczek przynosi więcej szkody niż pożytku?
Mamo, jeśli karmisz swojego maluszka piersią i nie masz powodu, by wprowadzać smoczka, to go nie wprowadzaj… Smoczek może zaburzyć twoją laktację. Niektórzy rodzice podają go swojemu maluszkowi, bo widzą jego silną potrzebę ssania. A czy wiesz, że u noworodka i niemowlęcia do około trzeciego miesiąca życia ssanie jest odruchowe? Co to znaczy? Za każdym razem mamo, gdy włożysz swojemu maluszkowi do buzi pierś, podasz mu butelkę ze smoczkiem, włożysz palce, od razu zacznie ssać.
Odruch ten jednak szybko zanika, ale potrzeba ssania nieodżywczego utrzymuje się znacznie dłużej. Czym jest ssanie nieodżywcze? To takie ssanie, które nie służy zaspokojeniu potrzeby głodu. Co prawda ssanie nieodżywcze może być formą przygotowania do ssania odżywczego, zwłaszcza wtedy, gdy dzieciątko mieszka jeszcze w brzuszku mamy. Ssanie nieodżywcze to również swoisty trening mięśni, jednak przede wszystkim służy samoregulacji. Jak dziecko ssie, to przypominają mu się same miłe rzeczy, ssanie… to, co tak lubił w brzuszku swojej mamy. Uwielbiał wtedy wykonywać ruchy ssące, niekiedy ssać swój paluszek. Dziecko, ssąc nie odżywczo, uspokaja się, rozładowuje emocje. Mama zauważa to, że smoczek pomaga w sytuacjach trudnych. W końcu zaczyna go wykorzystywać, zupełnie podświadomie, w każdej trudnej sytuacji, żeby dziecko nie płakało… i się uspokoiło. I tak dziecko za każdym razem dostaje smoczek, zauważa i uczy się, że jego określone działanie, choć początkowo bardzo prymitywne, ma siłę sprawczą i intencjonalnie może domagać się smoczka. Mama, widząc domaganie się maluszka, daje mu ten smoczek… bo przecież lubi i chce. A my kochamy to nasze maleństwo i chcemy dla niego jak najlepiej. I tak to trwa… miesiąc, dwa, trzy, pół roku, przekraczamy rok… a potem już maluch sam bierze, ale czasem jeszcze i my dajemy, gdy się domaga…No i okazuje się, że nasze dzieciątko ma już trzy lata… A czasem i cztery i więcej… idzie do przedszkola i ma ten nieszczęsny smoczek… Wiecie, jakie nieprawidłowości powoduje stosowanie smoczka dłużej niż rok? Utrwala nieprawidłowe połykanie, z językiem na dnie jamy ustnej, powoduje wady zgryzu, wpływa na nieprawidłową pracę mięśni głowy i szyi, zmienia wygląd twarzy, jest przyczyną wad wymowy, która może dotyczyć niemalże wszystkich głosek.
A teraz jak się pozbyć tego smoczka?
Jeśli Twoje dziecko przyzwyczaiło się do używania smoczka, podpowiem, kiedy najlepiej go odstawić. Pierwszą próbę można podjąć, gdy wygasa odruchowa reakcja ssania, czyli po trzecim miesiącu życia. Zauważysz to bardzo szybko: jeśli do tej pory karmienie piersią przebiegało bez komplikacji i nastaje taki dzień, kiedy dziecko niekoniecznie zaczyna ssać, gdy mu ją podajesz, to właśnie wtedy jest początek wygasania odruchu ssania. Jak jeszcze sprawdzić, czy dziecko nie ma już odruchowej reakcji ssania? Włóż swój mały palec do buzi dziecka – jeśli zaczyna odruchowo ssać, to odruch ssania jeszcze się utrzymuje, jeśli nie zasysa odruchowo, to odruch maluszka prawdopodobnie zanikł, a to znaczy, że Twój maluch przygotowuje się do samodzielnego decydowania o pobieraniu pokarmu… kiedy podajesz mu pierś, to ssie, gdy chce. Mamo, zobacz jakie to przełomowe… Kolejna próba odstawienia smoczka może przypaść na okres rozszerzania diety, czyli po szóstym miesiącu życia. To wtedy dziecko może być tak zafascynowane pobieraniem pokarmów do buzi, że sprawnie można odwrócić jego uwagę od smoczka. Dobrym momentem jest również ukończenie pierwszego roku, gdy maluch zaczyna chodzić i pochłonięty jest innymi aktywnościami. Jeśli starsze dziecko używa smoczka, można skorzystać z takich pomysłów jak opowiadanie bajki o smoczkowej wróżce – zostawiamy smoczek na noc i rano zobaczymy, co się stało. Można także wykorzystać książeczkę przedstawiającą pożegnanie smoczka, np. autorstwa A. Głowieńskiej „Kicia Kocia. Pa, pa smoczku!”; K. Gurynowicz „Hela sama żegna smoczek”. Można też posmarować smoczek czymś kwaśnym, co może skutecznie zniechęcić do jego stosowania, można również obciąć jego końcówkę – przez zmieniony kształt dziecko będzie miało inne odczucia i może po prostu odrzuci smoczka. Można również radykalnie odstawić go z dnia na dzień, ale pomyślmy o sferze psychicznej dziecka… to tak, jakby nam ktoś zabrał coś, co bardzo lubimy, w czym widzimy ukojenie, coś najważniejszego… jeśli coś zabieramy, dajmy coś w zamian (ale nie chodzi tu o coś, co będzie w buzi rekompensowało brak smoczka!), np. zabieramy smoczek, który zawsze pomagał w sytuacjach stresowych – dajmy w zamian bliskość fizyczną, przekierujmy uwagę dziecka.
Słowo ode mnie Mamo, wiem, jak czasem trudno jest zrezygnować ze smoczka u maluszka.
Kto Cię lepiej zrozumie jak nie ja, mama neurologopeda, mama terapeuta? Wiem, jak ciężko czasem jest znaleźć złoty środek. Pamiętaj, nigdy Cię nie oceniam, staram się zawsze zrozumieć i wspieram w działaniu!
Karolina Małocha-Pytlak, neurologopeda